Too much to comprehend…

#24

Teleportowałam się wprost pod drzwi sypialni Haruki. Musiałam się z nią spotkać, musiałam porozmawiać z przyjaciółką.
Zapukałam delikatnie.
Po chwili drzwi otworzyły się i stanęła w nich Wietrzna Czarodziejka. Kiedy mnie zobaczyła, bez słowa otworzyła je szerzej i gestem zaprosiła do swoich komnat.
-Jest Michiru-chan?
-Nie ma Kociątko. Jest z Hotaru na treningu.
Spojrzałam na nią a w moich oczach zaszkliły się łzy. Podeszła do mnie szybko a ja chętnie wpadłam w jej otwarte ramiona.

***

Patrzyłam na tę młodą kobietę, która załamała się pod ciężarem swojego życia. Usagi była kiedyś śliczną, niewinną dziewczyną, dbającą o dobro całego świata. Dziś cały jej blask znikł. Wiedziałam, że ma dosyć. I że plan całej tej cholernej przyjaźni z Seiyą nie wypalił.
Objęłam ją mocno. Pozwoliłam się wypłakać – potrzebowała tego. Chciała, żeby ktoś ulżył jej w cierpieniu.
-Cicho Kociątko, wszystko będzie dobrze.
Pociągnęłam Usagi za sobą na kanapę. Uspokoiła się nieco. Wstałam i nalałam nam obu czegoś mocniejszego.
-Wypij Kociątko, to Ci dobrze zrobi.
Opróżniła szklankę jednym haustem. Chyba ostatnimi czasy robiła to często…
Nalałam jej następną. Trzymając swoją mocno w dłoni, usiadłam obok zapłakanej Królowej.
-Mamoru się dowiedział?
Westchnęła.
-A Ty skąd wiesz?
-Usagi, proszę Cię. Ja, w przeciwieństwie do Króla, nie jestem ślepa. Długo to już trwa?
-Trzy tygodnie.
-No więc, wie?
-Nie… Ale się domyśla… Wie, że Seiya mnie kocha… Urządza mi sceny, dziś w ogrodzie widziałam, jak kłócił się z Seiyą. I… W łóżku był brutalny, inny niż zazwyczaj.
Haruka wiedziała, ile kosztuje Usagi opowiedzenie jej tego wszystkiego. Złapała przyjaciółkę za rękę i przyciągnęła do siebie.
-Wszystko się ułoży, Kociątko.
-Ale jak, Ruka? Co ja mam zrobić…?!
Tenoh milczała chwilę. Pogładziła długie włosy Usagi.
-Odpocząć. Należy Ci się chwila odpoczynku. Chociażby jeden dzień. Zabierz ze sobą Chibiusę, dziewczęta. I jedźcie gdzieś. Znajdź w sobie tę siłę, którą miałaś jako Tsukino Usagi.
Spojrzała mi głęboko w oczy. Na jej ustach pojawił się cień uśmiechu.
Przytaknęła mi.
-Masz rację, Ruka. Wyruszamy jutro.
-My?
Uśmiechnęła się promiennie.
-Tak, wszystkie wojowniczki. I żadnego faceta! Ale zanim pojedziemy, muszę coś załatwić. Dziękuję Ci.
I wybiegła z mojej komnaty równie szybko, jak się w niej pojawiła. Usiadłam na szerokiej kanapie i nalałam sobie kolejną szklankę swojego ulubionego trunku. Nie wiem czemu, ale cholernie ucieszyłam się na ten wyjazd.

#25

-Seiya?
Długowłosy mężczyzna usłyszał ją, jednak ani drgnął. Nie odwrócił się. Wciąż słyszał jej pełen pożądania szept, to jak wymawiała imię Mamoru…
-Seiya, proszę Cię…
Podeszła do niego i objęła w pasie. Nie zareagował.
Westchnęła.
-Co zrobiłam…?
Zacisnął dłonie w pięści.
-Naprawdę nie wiesz?! Mam nadzieję, że miło spędziłaś wieczór!
Odsunęła się od niego gwałtownie.
-Słyszałeś…
Zamknął oczy. Po jego policzku spłynęła samotna łza. Wciąż nie mógł przestać trząść się z nerwów.
-Możemy o tym porozmawiać?
Nie odpowiedział. Stała w komnacie jeszcze przez chwilę. W końcu usłyszał głośny huk zatrzaskiwanych drzwi.
Dopiero wtedy odważył się odwrócić.

***

Wariował, kompletnie wariował. Nigdzie jej nie było. Żadnej z wojowniczek zresztą. Co się stało? Pałac był zupełnie pusty. Wiedział, że Endymion wyjechał w kolejną delegację. Jego bracia jeszcze nie wrócili z poprzedniej. Był w Pałacu sam. Odchodził od zmysłów.

***

Wszedł do jej sypialni. Nadal pachniała nią… Delikatny zapach białych róż, jaśminu i malin. Nieproszone obrazy stanęły mu przed oczami, gdy uświadomił sobie, że na tym łożu spędziła ostatnio noc z Mamoru.
Odgonił je szybko, zastępując je słodkimi wspomnieniami z czasów, kiedy byli jeszcze nastolatkami. Pamiętał dokładnie jej uśmiech, radość na twarzy gdy przynosił kolejne porcje słodyczy… Jej lekkie jak wiatr pocałunki na dachu szkoły, kiedy chcieli uciec od wszystkiego.
Był wtedy taki szczęśliwy. Nie mógł zrozumieć, dlaczego przeznaczenie było takie okrutne. Co go tutaj doprowadziło? Czym sobie zasłużył na to cierpienie? Jedyne co zrobił, to zakochał się w nieodpowiedniej dziewczynie… O włosach złocistych jak promienie słońca i oczach, których błękit uzależniał.

***

Minęło kilka dni. Yaten i Taiki wrócili. Od nich dowiedział się, że Królowa nagle zebrała wszystkie wojowniczki i zarządziła kilka dni urlopu. Był spokojniejszy, jednak wciąż czuł wewnętrzną obawę. Żałował ich ostatniego spotkania. Powinien z nią porozmawiać, dać jej powiedzieć…
Powinien zrozumieć.
Usagi nie była wolna – miała męża, była matką.
Powinien zrozumieć.
Ale nie chciał. Powiedziała mu, że jest tylko jego… Jednak wciąż musiał się nią dzielić.

4 thoughts on “Too much to comprehend…

  1. Wciąż smutno u Ciebie. Ale to nic. Ja mam podły nastrój od kilku dni, więc wpisuję się w ten klimat. Baw się dobrze. A ja odliczamy dni do momentu, gdy wszystko się zmieni. 1 lipca… Już tuż, tuż. Zaraz pojawi się na uands notka dla Ciebie, więc zajrzyj.
    Ściskam Dulka

  2. Jestem uzależniona od Twojego (i Brzydulki) bloga jak Seiya od Usagi. Nic nie poradzę! :D I choć te epizody smutne to cieszę się, że się pojawiły. Biedna Usa… Oby jej się w końcu ułożyło. I Tobie wyjazd też :)
    Trzymaj się ^___^ Luna

  3. oj chciałoby się rzec: Taki los Kochanka :P Współczuję jednak Seiyi… Mam nadzieję, że to wszystko się jakoś ułoży i będzie dobrze. Aha, t „Kociątko” jest urocze ;) Co do nastroju, mój też jest podły i nic nie wskazuje na to,żeby miało się to zmienić. Mam ochotę się rozpłakać od trzech dni, ale trzymam się jakoś, bo wiem, ze muszę być silna, jednak chyba dziś sobie odpuszczę… Zatem podobnie, jak Brzydulce, pasują mi tacie nastroje w opowiadaniach :)
    Miłego wyjazdu i trzymaj się ciepło ;)
    Pozdrawiam ;*

  4. Bardzo dziękuję za miły komentarz :) Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam czytając, że podoba Ci się moje opowiadanie :) Ostatnio coraz bardziej czuję, że piszę a nikt tego nie czyta, więc na prawdę dziękuję ^^ :D :) Pozdrawiam

Dodaj komentarz