Dziękuję wszystkim, którzy byli i dobrnęli do końca tej historii.
Wasza S.
Usagi wyszła z komnaty i przystanęła w przestronnym korytarzu. Musiała ochłonąć, bo choć nie dała tego po sobie poznać, ta rozmowa wiele ją kosztowała. Starała się nie myśleć o latach spędzonych u boku Mamoru. O wszystkich randkach, czułych słowach, o pierścionku, który od niego dostała, gdy wylatywał do Stanów. O często samotnej walce, która miała zagwarantować pokój na świecie i tę piękną, kryształową przyszłość. I wreszcie, o poświęceniu… Poświęceniu uczucia, które kwitło w niej, odkąd poznała Seiyę. Musiała złamać mu serce, nie dać po sobie poznać, ile dla niej znaczył i jak bardzo chciałaby dać mu szansę. Wszystko po to, by wypełnić przeznaczenie…
Usłyszała szybkie kroki na korytarzu. Endymion wyszedł za nią z komnaty. Podbiegł do dziewczyny i uściskał ją mocno, nie pytając o pozwolenie. Usagi odchyliła głowę i spojrzała w jego niebieskie oczy. Kiedyś widziała w nich miłość, teraz uczucie zostało zastąpione troską i wyrzutami sumienia.
– Usako… Przepraszam… – Król zwiesił wzrok.
Złotowłosa pogłaskała jego rozgrzany policzek i uśmiechnęła się delikatnie.
– Życzę Wam szczęścia, Mamo-chan. Tworzycie piękną rodzinę.
Nie dała mu szansy na odpowiedź. Odeszła, nie oglądając się za siebie.
Czytaj dalej