A broken promise. chapter 19

Złotowłosa dziewczyna pognała na dół, by otworzyć drzwi. Nie spodziewała się żadnego gościa, przynajmniej na razie. Mamoru miał odebrać ją dopiero za kilka godzin dlatego zachodziła w głowę, kim mógł być tajemniczy gość.
Zdziwiła się bardzo, gdy po drugiej stronie zobaczyła narzeczonego.

  • Mamo-chan? Co Ty tu robisz? Miałeś być o 19…
  • Wpuścisz mnie? Musimy porozmawiać.
  • Oczywiście, wejdź.

Para bez zbędnych słów przeniosła się do pokoju Usagi. Dziewczyna zamknęła za nimi drzwi po czym usiadła na łóżku, naprzeciw stojącego Mamoru.

  • Co się stało, Mamo-chan?
  • Nie będę mógł iść z Tobą na ten Bal…

Usagi zamrugała i wstała z łóżka.

  • Jak to?
  • Muszę wracać do Stanów. Kupiłem już bilet na najbliższy lot.
  • Co? Dlaczego?! Mamoru!
  • Zadzwonili do mnie z uniwersytetu i zaproponowali rozmowę o pracę… Miałbym być asystentem jednego z najlepszych profesorów w kraju. To dla mnie ogromna szansa, Usako.

Dziewczyna zamilkła.
„To dla mnie ogromna szansa”
Słyszała to już setki razy. A co z nią? Co z jej marzeniami, planami na przyszłość? Kiedy ona dostanie swoją szansę? A może już ją dostała… i nie zdając sobie z niej sprawy odrzuciła?

  • Rozumiem, Mamoru, naprawdę.

Po jej policzkach pociekły łzy. Chłopak podszedł do niej i próbował objąć ale Usagi się wyrwała.

  • Usako, proszę…
  • Idź już, Mamo-chan, bo nie zdążysz na ten swój samolot…
  • O co Ci chodzi? Myślałem, że popierasz mój wyjazd, że uzgodniliśmy, że tak będzie lepiej dla naszej przyszłości…
  • To nie o to chodzi! Wiem, jakie to dla Ciebie ważne… -zmieniła nieco ton głosu, nie chcąc wywoływać jeszcze gorszej kłótni. – Ale naprawdę chciałam, żebyś poszedł ze mną na ten bal… Nie możesz wylecieć jutro?
  • Będzie już za późno, Usako…

Zmusiła się i podeszła do chłopca. Objęła go lekko i uniosła głowę, by spojrzeć na jego twarz. Na chwilę przed jej oczami stanęło granatowe spojrzenie Seiyii…
Nie rób sobie tego…
Mamoru złożył usta na jej własnych. Pocałunek był krótki ale czuły, przynajmniej ze strony mężczyzny.
Usagi poczuła jak pustka zagnieżdża się w jej sercu.
Gdy chłopak wyszedł, dziewczyna bez sił opadła na łóżko. Łzy kapały obficie, by za chwilę zupełnie przemoczyć poduszkę.

* * *

Po co ja się na to zgodziłem? Gdyby nie ta głupia dyrektorka nie musiałbym tam iść!
Czarnowłosy muzyk stał przed wielkim lustrem, wiążąc krawat. Skrzywił się, gdy spojrzał na swoją zmęczoną twarz, na której widniał ślad ostatniej rozmowy z Yatenem.
Do salonu weszli pozostali bracia, już w swoich markowych garniturach.
Zespół został poproszony o przyjście na Bożonarodzeniowy Bal w liceum Juuban by podnieść rangę wydarzenia.

  • Seiya, możemy wychodzić?
  • Jasne.

* * *

Usagi zmusiła się, by wreszcie wstać z łóżka i popracować nad swoim wyglądem. Chciała odpuścić sobie ten bal ale wiedziała, że dziewczyny dałyby jej nieźle popalić. Wykąpała się, włożyła koronkową bieliznę, którą kupiła specjalnie pod piękną, granatową sukienkę. Ubrała się i umalowała. Mama pomogła jej zaczesać luźno upiętego koka, podtrzymywanego przez atłasową kokardkę w kolorze sukienki.
Podeszła do stolika na którym leżał telefon. Przeszukała listę kontaktów i wybrała jeden numer.

  • Halo? Haruka…?
  • Cześć Kociątko. Coś się stało?
  • Nie… Mina powiedziała mi, że też będziecie na Balu, jako starsze opiekunki…
  • Nie aż tak dużo starsze…
  • I pomyślałam sobie, że może mogłabym się z Wami zabrać? Dziewczęta pewnie już są w drodze i…-
  • Co z Mamoru?
  • Wyjechał dziś do Stanów.
  • Będziemy po Ciebie niedługo, Michi się jeszcze szykuje.
  • Dziękuję Haruka, naprawdę.
  • To nic takiego. Zresztą założę się, że ślicznie wyglądasz. Będę bardzo, bardzo zadowolona mając z dwóch stron siebie piękne kobiety.
  • Jesteś niemożliwa, Ruka-chan. Do zobaczenia!

* * *

Haruka rozłączyła się i z trzaskiem odłożyła telefon na stół. Zacisnęła pięści. Do pokoju weszła Michiru i stanęła naprzeciw partnerki.

  • Będziesz zadowolona mając dwie kobiety u boku? –  uśmiechnęła się zawadiacko.
  • Ten dupek Chiba zostawił ją tuż przed balem, zabrał się i poleciał sobie do Ameryki!

Michiru westchnęła. Widziała, że od paru tygodni Haruka jest bardzo przejęta sytuacją Usagi. Miała żal do Hotaru, że niektórych wizji nie zatrzymała dla siebie. Uranos zbyt łatwo traciła kontrolę i często wpadała w złość. Ostatnio coraz częściej.

  • Nie martw się, Haru-chan. Dotrzymamy jej towarzystwa.
  • Wiem, Michi. Ale ona nie powinna przez to przechodzić, nie po raz kolejny…
  • Usagi bardzo wydoroślała od tamtego czasu. Poradzi sobie, zobaczysz.

Haruka przytaknęła i podniosła się z fotela. Omiotła wzrokiem swoją partnerkę. Michiru miała na sobie malinową, opiętą mini bez ramiączek. Ruka wciągnęła powietrze. Gwałtownie przyciągnęła do siebie morskowłosą i pocałowała namiętnie.

  • Michi, uważasz, że to odpowiednia kreacja na bal u dzieciaków?
  • A co, nie podoba Ci się?
  • Cholernie mi się podoba. Mamy jeszcze trochę czasu?
  • Miałybyśmy, gdybyś nie zgodziła się odebrać Usagi-chan.
  • Przeklęty Chiba!

Michiru zaśmiała się głośno i pogładziła swoją ukochaną po policzku.
Kiedyś bała się, że mogłaby ją stracić. Jednak przez te lata Haruka udowodniła jej, że są dla siebie stworzone. Chociaż ostatnimi czasy, Neptun miała wrażenie, że jej partnerka trochę się odsuwa. Podświadomie obwiniała o to Księżniczkę, o którą coraz częściej była zazdrosna. Szczególnie, gdy widziała, jak wielkim uczuciem darzy ją Haruka.

  • Chodźmy już, Kochana.

* * *

Usagi zbiegała na dół po schodach. Kilka minut wcześniej mama zawołała ją, obwieszczając pojawienie się Michiru i Haruki.

  • Cześć! Przepraszam, że tak nagle do Was zadzwoniłam!
  • Ależ to żaden problem, Usagi-chan.
  • Muszę jeszcze tylko włożyć buty i będę gotowa. Mamo! Gdzie te szpilki? Spóźnię się jak ich szybko nie znajdziemy! Mamo!

Wybiegła z korytarza w poszukiwaniu rzeczonych szpilek, zostawiając śmiejące się kobiety same. Po chwili, była już gotowa.
Haruka przyjrzała się jej dokładnie. Usagi miała na sobie granatową sukienkę, również bez ramiączek, jednak nieco dłuższą niż Michiru. Opinała górę sylwetki dziewczyny, pięknie podkreślała biust. Od talii zaczynała się sztywna tafta, kończąca trochę przed kolanem, szeroka i szeleszcząca przy każdym ruchu dziewczyny. Wysokie, atłasowe szpilki podkreśliły jej zgrabne i długie nogi. Blondynka wyglądała pięknie, dziewczęco i bardzo… pociągająco. Ruka głośno przełknęła ślinę, gdy zauważyła maleńki kawałek koronki na udzie dziewczyny, najpewniej będący częścią pończoch. Usagi jak dotąd, nie zrobiła na Uranosie takiego wrażenia.
Cholera.

9 thoughts on “A broken promise. chapter 19

  1. Seiu opętałaś mnie! Uzależniłam się od Ciebie! Mam nadzieję, że wpadniesz na jakiś szatański pomysł, bo jak przeczytałam THE END to mi serce na chwilę stanęło! Naprawdę! Kocham to opowiadanie! uwielbiam i ubóstwiam!
    Rozdział jak zwykle cud, miód i orzeszki:D Uwielbiam te momenty, które dotyczą Usagi Haruki:D A Ty jako jedyna opisujesz to w taki sposób, że.. agrrr:D Chyba lepiej nie będę więcej na ten temat pisać:D
    czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!:) Na ten długo wyczekiwany bal!:)
    Całuje i życzę wytrwałości w pracy i na uczelni!:) Wiem, że dasz sobie radę:)
    Uwielbiająca, L. :*

  2. Cud, miód i orzeszki. warto było czekać. Podobnie jak Lunka jestem uzależniona od twoich opowiadań i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. jeśli to opowiadanie będzie dłuższe to jestem za. Pozdrawiam gorąco i życzę powodzenia :*

  3. Trzydzieści mówisz? ;) Jak dla mnie w sam raz. Jakoś nie przepadam za taśmociągami :P Ale jak napiszesz 50 też przeczytam, żeby była jasność :P Ściskam! Dulcia

  4. He, he co ta Haruka sobie myśli?! Lubie ją w tym opowiadaniu:) No a Mamoru, to kompletny idiota. Seiya zresztą też :P Zobaczymy co tym razem wywinie na imprezce:) Buziaki, pa!

Dodaj komentarz