* As forever falls apart *

3

Kinmoku

Trzy słońca oświetlały wzgórze, na którym siedział przystojny muzyk. Delikatny wiatr, niosący woń kwiatów zielonej oliwki, rozwiewał związane białą gumką, czarne włosy. Seiya rzucił się na gęstą trawę i odetchnął głęboko. Miał za sobą ciężki dzień i chciał pobyć sam. Ostatnio coraz częściej miewał na to ochotę. Jego dni przepełnione były treningami, spotkaniami z Księżniczką i innymi, ważnymi ludźmi. Brakowało mu muzyki. Brakowało mu szkoły, spotkań z przyjaciółmi.

Brakowało mu Usagi.

Tokio

Ramiona ukochanego otuliły ją niczym koc w jesienny wieczór. Wtuliła się w niego, czując znajome ciepło i zapach, dające bezpieczeństwo. Znali się już tyle lat, mieli za sobą wiele wzlotów i upadków. I choć po tych wspólnych latach, ich uczucie powinno nieco osłabnąć, może zmienić formę i przejść w przyzwyczajenie, szacunek i przyjaźń – to Usagi wciąż była zakochana w Mamoru, wciąż nie widziała świata poza nim.

– Usako, już późno. Zawieźć Cię do domu, czy zostaniesz u mnie?

Blondynka spojrzała na ukochanego, jego oczy wyrażały czułość i tęsknotę. Uśmiechnęła się, sięgnęła do torebki i wysłała SMS do mamy. Dziś zaśnie w objęciach swojego narzeczonego.

Kinmoku

Trzy słońca wschodziły nad Kinmoku, a mrok nocy ustępował ciepłemu brzaskowi nadchodzącego dnia. Taiki uwielbiał ten moment. Od lat biegał o tej porze, znajdując w niej ukojenie i spokój. Lubił swoją samotność, lubił wsłuchiwać się w swoje myśli. Poranny trening wyzwalał w nim oksytocynę i pozytywnie ładował na resztę dnia. Będąc na Ziemi, brakowało mu tych chwil. Taiki kochał Yatena i Seiyę, jednak potrzebował czasu tylko dla siebie. Dlatego odkąd wrócili do domu, wznowił ranne ćwiczenia. Przed walką z Chaosem, podczas truchtu, brunet często rozmyślał o swojej misji, o Księżniczce, planował rozkład tygodnia, myślał o książkach, które zamierzał przeczytać i o poezji, którą chciałby napisać. Teraz jednak jego myśli zawsze błądziły w kierunku Ziemi. Wspominał tygodnie spędzone w towarzystwie Czarodziejek, szczególnie Ami. Jej wielkie, niebieskie oczy wyryły się pod powiekami Taikiego i często, kiedy zatrzymywał się, by złapać oddech, zamykał oczy i widział jej piękną, mądrą twarz.

Tokio

Usagi obudził pulsujący ból w skroni. Uniosła się na łóżku, jednak natychmiast na nie opadła, krzywiąc się z bólu. Przyłożyła dłonie do czoła i głośno westchnęła. Usłyszała skrzypienie drzwi i głos ukochanego.

– Usako, coś nie tak? – Mamoru usiadł obok niej i pogładził jej policzek.

– Bardzo boli mnie głowa. Dasz mi jakąś tabletkę?

– Oczywiście, ale najpierw powinnaś coś zjeść. Zaraz wszystko naszykuję.

Kiedy wyszedł z pokoju, złotowłosa skuliła się w sobie a z jej oczu pociekły łzy. Dawno nie czuła się tak źle. Rzadko kiedy nocowała u narzeczonego, dlatego miała nadzieję na przyjemny, leniwy niedzielny poranek. Zamiast tego, czekało ją przedpołudnie w łóżku, z zimnym ręcznikiem na głowie i walką z bólem.

Kinmoku

Studio wreszcie wyglądało tak, jak je zaprojektował w głowie. Yaten przechadzał się po dużym pomieszczeniu, dumny z tego, że w końcu udało mu się spełnić jedno ze swoich największych marzeń. Fotografia zawsze była jego pasją, większą niż muzyka. Będąc na Ziemi miał niewiele czasu, który mógłby poświęcić na zdjęcia. Pomiędzy koncertami, szukaniem Księżniczki i walką z Galaxią, zostawało mu tylko kilka wolnych chwil, zazwyczaj wykorzystywanych na odpoczynek. Od czasu powrotu do domu, wreszcie mógł wrócić do swojego ulubionego zajęcia.

Sporych rozmiarów zdjęcia wisiały na sznurkowych rzędach, schnąc i odsłaniając swoje piękne szczegóły. Pałac na Kinmoku, skąpany w pomarańczowo- różowym świetle zachodzących słońc. Było to pierwsze zdjęcie, które zrobił po powrocie na swoją planetę. Dalej wisiały kolejne fotografie – piękna, szeroka plaża a na niej Seiya, roześmiany, mokry od słonej wody. Obok niego Taiki, w jednej ręce trzymający tomik poezji, a w drugiej topiącego się loda. Srebrnowłosy uśmiechnął się – brunet dla innych sprawiał wrażenie śmiertelnie poważnego, niedostępnego – jednak Yaten znał go lepiej niż ktokolwiek i doskonale wiedział, że pod tą surową powierzchnią skrywał się zabawny, troskliwy facet.

Przeszedł dalej i zatrzymał się przy zdjęciu, które zrobił będąc jeszcze na Ziemi. Poczuł, że jego serce przyśpieszyło i skrzywił się. Jasne włosy Minako, odcień chłodniejsze od złotego koloru Usagi, powiewały na delikatnym wietrze. Stała zwrócona bokiem do aparatu, a wokół niej wirowały płatki kwiatów wiśni. Hanami, japońska celebracja pięknej wiosny na błękitnej planecie. Zacisnął powieki i cofnął się.

Nagle poczuł irytację.

Ziemia

Usagi wróciła do domu późnym popołudniem. Głowa już nie bolała jej tak jak tego ranka, jednak nadal czuła delikatne ćmienie i ogólne zmęczenie. Mamoru dbał o nią cały dzień – głaskał jej włosy, czytał ulubione mangi, karmił i poił. Uśmiechnęła się na myśl o narzeczonym, jednocześnie smutniejąc. Chciałaby, żeby jej przyjaciółki znalazły tak piękną miłość, jaką mieli oni. Miały siebie nawzajem, były szczęśliwe, jednak Usagi widywała smutek w ich oczach. Każda z dziewcząt marzyła o wielkiej miłości.

I Usagi wiedziała, że dwie z nich już ją znalazły, jednak ich ukochani żyli daleko, lata świetlne od Ziemi, nieświadomi uczuć, jakimi obdarzyły je silne Czarodziejki.

Makoto stanęła za ladą swojej kawiarni i uśmiechnęła się na widok jej najbliższych przyjaciółek, zgromadzonych wokół okrągłego stołu. Zajadały się tortem, który przygotowała specjalnie na tę okazję. Jutro miała oficjalnie otworzyć lokal, a dzisiaj zaprosiła dziewczęta na świętowanie w gronie najbliższych. Wysłała również zaproszenia do pozostałych Czarodziejek i spodziewała się ich lada chwila.

Włączyła ekspres, dolała mleka i patrzyła jak kropla po kropli, czarny, gęsty płyn przelewa się do porcelanowej filiżanki. Naczynie ozdobione było ręcznie malowanymi różyczkami.

Zastawa jej matki. Łza zakręciła się w oku brunetki, gdy pomyślała, że chciałaby żeby jej rodzice zobaczyli to miejsce. Żeby zobaczyli, ile udało jej się osiągnąć i jak piękną ma rodzinę.

Drzwi otworzyły się zamaszyście, odrywając dziewczynę od smutnych myśli. Haruka i Michiru weszły do kawiarni, zaraz za nimi Hotaru i Setsuna. Wszystkie wyglądały bajecznie, jak zawsze.

– Dzień dobry, witajcie! – Makoto wyszła zza lady i gestem zaprosiła przyjaciółki, by dołączyły do reszty.

– Cześć, Mako-chan, dziewczęta. – Haruka skinęła głową, a Michiru uśmiechnęła się serdecznie. – Piękna kawiarnia, Makoto! Jestem pewna, że będziesz mieć tu spory ruch.

– Tak, jest ładnie, ale jak inni spróbują jedzenia, to padną z zachwytu – powiedziała Usagi z buzią pełną tortu, co spowodowało śmiech u przyjaciółek. – Nie będziesz mogła się opędzić od klientów!

– Usagi! Może byś tak nie mówiła z ustami wypchanymi po brzegi tortem? Oplułaś mnie! – Rei ofuknęła złotowłosą.

– Terefere! Na pewno nie! – Tsukino wystawiła język do czarnowłosej, tak, ze kawałki tortu spadły jej na bluzkę. – Ups…!

Dziewczęta śmiały się głośno, nawet Setsuna i Michiru, zazwyczaj opanowane.

Popołudnie upłynęło na radosnym gwarze, przyjemnych rozmowach przy zielonej herbacie i słodkich wypiekach.

Szczęście wypełniło serce Usagi po brzegi. Żałowała jedynie, że nie może podzielić się tym pysznym tortem z Seiyą, który tak jak ona, uwielbiał słodycze. Ucichła na chwilę, jednak szybko odpędziła od siebie tę myśl.

Przecież wszystko było tak, jak miało być.

6 thoughts on “* As forever falls apart *

  1. ale super że już udało ci się do nas wrócić ! :)))) codziennie zaglądałam tu sprawdzając czy już jesteś i o to jesteś ! :) bardzo ciekawy rozdział chłopcy zwłaszcza Taiki i Yaten spełniają swoje marzenia ale widać też że tęsknią za ziemią i nie tylko :) Mako otwiera swoją kawiarenkę i też mam nadzieję a raczej wierzę że będzie miała sporo klientów :)

  2. O jaaaa! Super! Bardzo podoba mi sie, ze wszystkich tak ladnie tu odpisałaś, choc po troszeczce. Przypomniałaśi przy tym, ze powinnam zarysować jeden wątek u siebie, więc moze to ruszy jakąś lawinę pomysłów.
    Wiele scen mnie czymś zachwyciło i nie będę pisała o wszystkich, ale na lewno opis części o Taik był super, z tym jak „naukowo” podeszłaś do tematu biegania. To tak pasuje do Taikiego. No i oczywiście Rei, Usagi i tort, przez co aż sama zaśmiałam się głośno. Dobrze, że akuratnie nic nie jadłam 😅
    Przede wszystkim jednak czytałam ten rozdział z wielkim napięciem. Choć dość szybko zrozumiałam, że będzie wprowadzeniem do takiego codziennego życia naszych bohaterów, to tego napięcia nie mogłam się pozbyć. Czułam się trochę jak wtedy, gdy robi się duszno i zbierają chmury i spacerując z napięciem spoglądamy w niebo, zastanawiając się, czy zdążymy do domu przed burzą. Ja czuję tę burzę nadciągającą w tym rozdziale, tylko nie potrafię określić jak daleko od niej jesteśmy 😅 i nie wiem, czy podejdzie w miarę łagodnie, czy uderzy gwałtownie i z hukiem jak u mnie ostatnio 🤣
    Mimo wszystko nie mogę doczekać się tej burzy, więc niecierpliwie będę czekać na kolejny rozdział.
    No i cieszę sie, ze wróciłaś! 🥰

    • Burza będzie na pewno, choć jest daleko. A nawet chyba będą dwie ;) Póki co – można powiedzieć, że jeszcze świeci słońce… Ale powietrze zaczyna się robić duszne ;) Dziękuję Kibo, cieszę się, że się podobało

Dodaj komentarz