EPILOG
Jej długie, srebrne włosy rozwiewał delikatny wiatr. Stała na tarasie księżycowego Pałacu i obserwowała, jak Haruka męczy jej córkę. No może nie męczy… a trenuje. Właściwie, męką można było nazwać to, przez co przechodziła Tenoh. Chibiusa była oporną uczennicą, urywała się z treningów, próbowała wykpić wymówkami, nie mówiąc już o absolutnym braku jakiegokolwiek talentu do sportu. Serenity wiedziała, że jej córka doskonale zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji – jednak nadal była nastolatką i chciała normalnie żyć.
Królowa westchnęła, zastanawiając się, czy nie wymagała za dużo od córki. Czy ciężar przeznaczenia, który nosiła na swoich barkach, nie przytłoczy jej zupełnie.
- Mała Damo, błagam, skup się!
- Oj, Haruka-chan, daj mi już spokój! Tkwimy to od godziny! Hotaru czeka na mnie z lodami!
- Żadnych lodów, masz być w formie! Chibiuso, mówię do Ciebie, gdzie biegniesz! Chibiusa! Szlag by to trafił!
Tylko Mała Dama mogła zwracać się do najsilniejszej z wojowniczek tym zdrobnieniem. Była oczkiem w głowie Haruki, odkąd pojawiła się na świecie.
Serenity zaśmiała się perliście, powodując, że Tenoh przystanęła w pół kroku. Uniosła głowę i spojrzała na stojącą na balkonie kobietę.
- To Twoja wina Kociątko! Musiałaś się związać akurat z nim? Widzisz, że temperament ma po tatusiu!
- A po mnie talent do walki!
- Tak, wspaniała mieszanka!
Wyższa blondynka nie mogła się powstrzymać i uśmiechnęła się pod nosem. Serenity nadal się śmiała, a jej głos rozchodził się po całym Pałacu.
- Daj jej na dzisiaj spokój, ma zakwasy po wczoraj. Musiałaś ją tak zmęczyć?
Haruka pokręciła głową z niedowierzaniem. Serenity i Chibiusa były identyczne.
- Chcesz, żebym się zwolniła? Proszę bardzo, niech ten Twój gwiazdor się nią zajmie.
- Oh, już dobrze, dobrze, Haruka-san. Obiecuję, że z nią porozmawiam.
Tenoh skinęła głową i pobiegła za oddalającą się Księżniczką. Serenity weszła w głąb Pałacu, do swojej komnaty.
Czarnowłosy drzemał na sofie i jego żona spojrzała na niego z czułością. Przysiadła obok Seiyii i odgarnęła z jego czoła niesforny kosmyk włosów, który wyrwał się z poluzowanego kucyka. Uśmiechnął się i przyciągnął Serenity do siebie. Kobieta wtuliła się w niego i poczuła zapach kwiatów słodkich oliwek oraz drzewa sandałowego.
Brakowało jej Kinmoku, brakowało jej gajów oliwnych, pastelowego morza. Jednak za każdym razem, gdy przytulała swojego męża, ta tęsknota słabła, a na myśl przychodziły słodkie wspomnienia ich wspólnego życia na Planecie Pachnących Oliwek.
Gdy minęło kilka długich lat, gdy dorośli i Usagi przemieniła się w swoją ostateczną formę – Neo Qeen Serenity, zdecydowali się odbudować Królestwo na Księżycu. Pałac Gwiezdnego Millenium stał teraz dumnie, pośród rozciągających się po horyzont, Królewskich ogrodów.
Razem z nimi, na Księżycu mieszkała cała ich rodzina. Czarodziejki, które nadal strzegły bezpieczeństwa Królowej, wiodły teraz szczęśliwe życie u boku swoich ukochanych. Od ostatecznej walki z Chaosem minęło ponad sto lat, a w galaktyce panował pokój.
- Króliczku, co Cię tak rozśmieszyło? Śmiejesz się tak głośno, obudziłaś mnie!
- Gdybyś spał w nocy, nie musiałbyś drzemać w dzień!
- Mam Ci przypomnieć, dlaczego nie spałem? Hmmm?
- Może powinieneś, ostatnio kiepsko u mnie z pamięcią…
Gdy na siebie patrzyli, mieli wrażenie, że ich miłość z każdym dniem rośnie. Seiya wrócił we wspomnieniach do momentu, w którym żegnał swoich braci i przypomniał sobie, co wtedy pomyślał. Nadal zakochiwał się w niej codziennie, od nowa.
Gwiazda i Księżyc, każdej nocy świeciły jasnym blaskiem, rozpraszając czające się w mroku zło. I gdy nastawał dzień, a ciepłe promienie słońca okalały ludzkie twarze, Chaos chował się, wycofywał, zbyt słaby by wyjść na powierzchnię.
KONIEC